Kawy podróż przez 7 oceanów i mórz - Jak transportuje się kawę?

2021-03-15
Kawy podróż przez 7 oceanów i mórz -  Jak transportuje się kawę?

KAWY PODRÓŻ PRZEZ 7 OCEANÓW I MÓRZ – JAK TRANSPORTUJE SIĘ KAWĘ?

 

Kawa to w świecie gospodarki „płynne czarne złoto” – obrót surowym, zielonym ziarnem na rynkach światowych zajmuje drugie miejsce zaraz po ropie. Jednak zanim kawa trafi na rynek – do magazynów, palarni oraz kawiarni, należy ją przewieźć z kraju, gdzie jest produkowana do kraju, gdzie będzie spożywana. Wg statystyk największymi kawopijcami są odpowiednio Finlandia, Norwegia i Islandia, których mieszkańcy nie wyobrażają sobie życia bez zmielonego ziarna, przywożonego z Brazylii, Hondurasu czy Etiopii, czyli krajów globalnego Południa. W praktyce oznacza to, że w przypadku naszej „małej czarnej” droga z od producenta do konsumenta jest niezwykle długa – dosłownie.

UWAGA: poniższy tekst uzmysłowił nam, że jesteśmy hardcore’ami i pracujemy w chyba najbardziej ekstremalnej branży świata. Czytacie na własną odpowiedzialność. 

 

Z PLANTACJI DO PORTU

Pierwszym etapem w trwającym kilka miesięcy transporcie kawy jest przewiezienie jej z plantacji do portu, skąd wypłynie do krajów ją importujących. I choć brzmi to prosto, zdecydowanie takie nie jest. Kawa jest surowcem delikatnym, łatwo ulegającym zepsuciu i „chłonącym” jak mało co aromaty otoczenia i należy ją chronić przed wilgocią. Jest to ważne, bo kawa parzona potem w domowej kawiarce  może „oddawać” nieprzyjemne zapachy, którymi przesiąkła podczas podróży. Dlatego najczęściej pakowana jest w 60-kilogramowe worki, utkane z grubej juty lub sizalu – nici z liści agawy. Oba materiały zapewniają cyrkulację powietrza, a jednocześnie są naturalnie wodoodporne, a w przypadku juty podobno – nawet pod względem zapachowym uzupełniające się z aromatem ziarna. Surowiec przewozi się do portu, używając wszelkich dostępnych środków transportu: od oślego grzbietu po pakę ciężarówki. Po drodze czeka kawę wiele kilometrów górskich ścieżek, leśnych traktów i, biorąc pod uwagę kraje, gdzie jest uprawiana – stosunkowo mało autostrad.

W praktyce transport kawy z plantacji bywa skomplikowany i najeżony niebezpieczeństwami – nagłe oberwanie chmury w Andach rozmywa drogi i powoduje osuwiska, w tropikalnych lasach prawie zawsze czyha jakaś pobierająca haracz paramilitarna bojówka, a autostrada prowadząca do portu może zostać zablokowana wskutek ogólnonarodowego strajku na wiele dni. Dlatego jeżeli zamówione worki z kawowym ziarnem dotrą do portu nad Atlantykiem w umówionym terminie w niezmienionej ilości, zarówno ich producent jak i eksporter mogą mówić o szczęściu i… szykować towar do kolejnego etapu podróży:

 

PRZEZ 7 MÓRZ I OCEANÓW

Transport kawy od stuleci odbywa się drogą morską i chyba niewiele przez następne dekady w tej kwestii się zmieni. Kontenery, przewożone pod pokładem statków handlowych, mogą pomieścić ok. 21 ton surowca. Jeżeli robi to na was wrażenie, pomyślcie, że we wrześniu 2020 r.  sama Brazylia wysłała przez ocean 3,5 miliona 60-kilogramowych worków aromatycznego ziarna. Nic dziwnego, że przy takich ilościach przewożonego towaru droga morska jest dla odbiorców kawy bardziej opłacalna od alternatywy, czyli przewożeniu jej samolotem.

Niestety, transport morski odbywa się…po wodzie – co oznacza dla kawy kontakt z wilgocią. Co prawda dzisiejsze kontenery są znacznie bardziej wodoszczelne, niż te, które pływały przez oceany w XVII w., ale, pamiętajmy, ziarno kawy jest niezwykle delikatne i czasami nadal niewiele trzeba, by popsuć cały zamówiony transport. Jakby tego było mało, na morskich wodach zdarzają się sztormy, wypadki oraz awarie związane z uszkodzeniami mechanicznymi samego statku i, podobnie, jak w XVII w., piraci. A tym, że spotkania z piratami XXI w. mało wspólnego mają z przygodami Jacka Sparrowa, przekonuje film Kapitan Phillips (2013). SS Maersk Alabama, zaatakowany rzeczywiście przez piratów w kwietniu 2009 r., przewoził m.in. spory zapas kawy. Jak zresztą niemal każdy statek handlowy, opuszczający brzegi tego kontynentu…Jeżeli, mimo burz, strajków celników blokujących port, ataków piratów i innych plag transportu morskiego nasz transport pokona kolejny odcinek sprawnie i bez większych szkód, możemy uważać się za wybranków losu.

 

Z MAGAZYNU DO TWOJEJ FILIŻANKI

Twoja kawa dotarła do kraju? Brawo! Możesz powoli odpalać piec, wyjmować z szafki dripa i myśleć o jej wypalaniu, o ile… uda ci się ją odebrać i dowieźć do palarni szybko i bezproblemowo. Co, podobnie jak wszystko w przypadku kawy, może być bardzo skomplikowane. Przeszkody przed właścicielami palarni piętrzą co prawda już nie piraci, ale…urzędy. Kawa sprowadzana jest przecież prawie w każdym przypadku spoza obszaru Unii Europejskiej, co oznacza konieczność zmierzenia się z unijną biurokracją, zanim wrzucimy ją do pieca. Potem już „tylko” przewiezienie jej drogą lądową do naszej palarni i…możemy zająć się tym, co tygryski lubią najbardziej – procesem wypalania.

Pokaż więcej wpisów z Marzec 2021
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.
Zamknij
pixelpixel